11.10.2016

Be Fit Come True! Czyli wracamy do gry.


Widzicie... Tak, jak pisałam w poprzednim poście, postanowienia noworoczne nie są dla mnie! Chciałam niby kontynuować przygodę z blogiem, wraz z początkiem roku, ale wyszło, jak zwykle. Dlaczego zatem postanowiłam napisać kolejny post? A to dlatego, ze dopadła mnie frustracja i potrzeba zmotywowania się to tego, żeby w ogóle zacząć...

No, to może zacznijmy jeszcze raz.
Jestem studentką ostatniego roku magisterki na studiach dziennikarskich. Pracuję na etacie w dziale marketingu. Od poniedziałku do piątku, bite 5 dni w tygodniu, po 8 godzin siedzenia na tyłku.
Weekendy? Do tej pory, co drugi na uczelni. Również siedzenie, tylko tym razem po 10 godzin...
Wakacje, jak wakacje - piwo, grill i plażowanie. A zimą? Koc i kakao z krótką przerwą na snowboard od czasu do czasu.
Tak oto, po zakończeniu sportowego liceum, przez całe 5 lat mojego życia, na mojej wadze przybyło 10, bardzo niechcianych kilogramów. Do tego problemy hormonalne z tarczycą i estrogenem, przy których branie tabletek nie pomagało w odbudowaniu dawnej figury.
Zero motywacji, coraz mniej pewności siebie... Zapłakane wieczory po wyjściu z pod prysznica i obejrzeniu się w lustrze dobijały po stokroć. A ja, zamiast budować drabinę do wyjścia, podkopywałam się kolejnym śmieciowym jedzeniem i brakiem ruchu, tłumacząc sobie, że już i tak nie będzie tego, co kiedyś.
Oglądając metamorfozy, pewnie podobnie, jak Ty, nie wierzyłam, że i mi może się to udać. “Ma więcej motywacji”, “na pewno ma mnóstwo czasu i pieniędzy”, “e, mi i tak to nie pomoże, próbowałam już sto razy”. Tylko, czy faktycznie próbowałam odpowiednio długo?
Dziś, po kontroli lekarskiej, kiedy wiem, że hormony są, póki co, na właściwym miejscu, nie mam już wymówek. Nie mogę powiedzieć, że to przez tabletki, albo, że niedoczynność sprawia że przytyłam. Teraz, to już tylko i wyłącznie moja wina, że wyglądam tak, jak wyglądam.
Zatem zaczynam. Zamówiłam dietę na 3 miesiące, zapisałam się na trampoliny fitenss do Zebra Fitness i... dam radę. MUSZĘ!

Całuję.
Aleks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz